Na ponad cztery tysiące oświadczeń majątkowych lubuskich samorządowców, ok. 300 zawiera błędy, a przynajmniej z czterech wynika, że ich autorzy nie ujawnili wszystkich źródeł swego majątku. Teraz prześwietli ich Urząd Kontroli Skarbowej.
To wstępne wyniki analizy oświadczeń majątkowych radnych, wójtów, burmistrzów, prezydentów, sędziów i prokuratorów. Urzędy skarbowe w województwie sprawdzają, czy ktoś czegoś nie ukrył, czy majątek tych osób nie przyrasta zbyt szybko w stosunku do ich dochodów. Przy okazji wychodzi na jaw, że formalnych błędów jest w nich cała masa. – Stwierdzamy ogromną niefrasobliwość w wypełnianiu oświadczeń - mówi Anna Klukowska ze świebodzińskiego urzędu skarbowego.
Cztery podejrzane
Jakie to błędy formalne? – Piszą, że majątek stanowi współwłasność, ale nie piszą z kim – podaje przykład zastępca naczelnika Urzędu Skarbowego w Gorzowie Wlkp. Waldemar Styrcula i dodaje: – Możemy przypuszczać, że z żoną. Ale czy na pewno z żoną?
Inne niedociągnięcia, to podanie zmiany wartości domów czy mieszkań, bez podania przyczyn. – Podają, że mają budynek, ale nie wykazują formy posiadania gruntu – mówi Helena Jarosińska z żarskiego fiskusa. – A przecież budynek nie wisi w powietrzu.
To właśnie w Żarach uchybień jest najwięcej. Na ponad 400 sprawdzonych oświadczeń, aż 134 z nich zakwestionował fiskus. A oświadczenia czterech radnych są mocno podejrzane. Posiadany przez nich majątek albo nie ma pokrycia w dochodach, albo wykazali większe wydatki (np. na kredyty i pożyczki), niż ich na to stać. – Tak czy inaczej, będą musieli teraz wykazać w UKS źródła pochodzenia swego majątku – dodaje Jarosińska. – Nawet jeśli mają dochody nie podlegające opodatkowaniu, to powinni je w oświadczeniu wykazać.
Boją się szantażystów
Szkopuł w tym, że samorządowcy bardzo niechętnie ujawniają swe majątki. Są tacy, jak np. radny sejmiku Karol Jersak, którzy nie składają oświadczeń. Jedyna kara, jaka ich spotyka, to odebranie diety. Jersak tłumaczy, że padł ofiarą napadu i nie chce pokazywać swego majątku potencjalnym przestępcom czy szantażystom. – Znam sytuację, że radny z rodziny arystokratycznej rezygnował z mandatu, bo nie chciał ujawniać dorobku wielu pokoleń – mówi wiceburmistrz Żar Franciszek Wołowicz.
Za niewielkie pomyłki w oświadczeniach, radnym nic nie grozi. Napiszą aneks, sprostują błędy lub uzupełnią braki i po krzyku. Gdyby jednak wyszło na jaw, że podali nieprawdę, by ukryć nielegalne dochody, fiskus wszczyna wobec nich postępowanie wyjaśniające, które może skończyć się sprawą karną lub karno-skarbową.
Forum
Brak odpowiedzi na forum w tym temacie
Opcja odpowiadania na forum jest aktualnie niedostępna.
