Miesiąc temu Krystyna Kruczyńska ze Szprotawy skręciła nogę w kostce. Wracała z kościoła. Na popękanej drodze noga osunęła się niefortunnie.
- A gdybym tak upadła i głową walnęła w beton, to co? - pyta.
Przy Sobieskiego Krystyna Kruczyńska mieszka od 1946 roku. Stąd do kościoła św. Andrzeja kilkaset metrów. Najpierw jedzie się asfaltówką, a za skrętem w lewo, droga przechodzi w betonowy, wąski pas.
- To właśnie tutaj - K. Kruczyńska pokazuje coś co kiedyś było drogą. Pokruszony cement, duże szczeliny, gdzieniegdzie dziury. Piach miesza się z kałużami, jakie zostały po ostatnim deszczu. - No i jak my tędy mamy chodzić? - denerwuje się kobieta. - Ja niedawno kostkę skręciłam- pokazuje. - A Stasiakowa to się nawet przewróciła, pani Tkacz rozbiła głowę - wylicza Janina Kijanka, lat 80. - Jeszcze trochę a się tu pozabijamy.
Robotę spartolili
Sowiny, jak się mówi o tej części miasta, należą do parafii św. Andrzeja. Parafią rządzi proboszcz Leon Andrys. - Ale ta droga nie jest nasza - zastrzega. - Należy do gminy. Byłoby dobrze, gdyby ją wyremontowano.
Proboszcz do władz pretensji nie ma. Bo, jak mówi, nigdy w tej sprawie oficjalnie głosu nie zabierał, pism nie pisał. - Ale cieszę się, że problem podnoszą parafianie - dodaje. - Bo to jest tak: kawałek parkingu do parafii należy, ale ulica już nie. Gdybym miał pieniądze, to bym ją sam odremontował.
K. Kruczyńska pamięta, że kiedyś leżał tu żwir. Ze 20 lat temu, poprzedni proboszcz Marusak chciał dla wiernych dobrze i drogę ulepszył. - Ale zatrudnił miejscowych pijaczków, a oni robotę spartolili - wyjaśnia. - I teraz jest, jak jest.
Burmistrz się zastanowi
Tutejsi parafianie to ludzie starsi. Ciężko im chodzić po takiej drodze, a chodnika tu nie ma. Wystarczy moment nieuwagi i można leżeć na bruku. - Strach tędy chodzić, takie tu dziury - kiwa głową J. Kijanka. - A zimą to już w ogóle.
Nawet zabić się można. My się z tych naszych rencin dołożymy, żeby tylko miasto drogę nam zrobiło. Jeden burmistrz obiecywał, drugi obiecywał... I na obiecankach się skończyło. Władza tylko Rynek wokół siebie widzi. A co za Rynkiem, to już ich nie obchodzi.
Burmistrz Franciszek Sitko jest zdumiony. - To ludzie w tej sprawie zamiast do mnie, to do gazety chodzą - pyta zdziwiony. I przyznaje: drogę tę zna (mówi o niej chodnik), ale jak do tej pory skarg żadnych od mieszkańców nie miał. - Niczego nikomu nic nie obiecywałem - podkreśla.
- Mam na głowie 120 kilometrów dróg i nie wiem ile chodników, a możliwości finansowe ograniczone.
Burmistrz prosi o telefon za godzinę. Jest właśnie na obchodzie miasta. Podjedzie pod kościół i zobaczy jak to wszystko wygląda. I się zastanowi.
Dzwonimy po godzinie. F. Sitko przyznaje: droga jest w fatalnym stanie, na remont potrzeba ok. 250 tys. zł. - Zastanowię się nad tą inwestycją przy budowaniu budżetu na przyszły rok -zapewnia.
Forum
Brak odpowiedzi na forum w tym temacie
Opcja odpowiadania na forum jest aktualnie niedostępna.